5 szybkich busów – 200 km/h to nie problem
Busy, szczególnie te starsze, mają jedną wielką wadę – dychawiczne silniki. Weźmy np. takiego bulika, najsłabszy silnik miał 25 KM, najmocniejszy – 47 KM. Pierwszy Ford (Taunus) Transit miał silniki o mocy 34 – 53 KM, a protoplasta dostawczych Peugeutów – Chenard-Walcker CPV – napędzany był 26-konnym silnikiem dwusuwowym (!). Wczesne dostawczaki były zwykłymi wołami roboczymi i nikt nie oczekiwał od nich zawrotnych prędkości.
Jednak natura nie znosi próżni i prędzej czy później musiał pojawić się jakiś szaleniec, który powiedział: hej, zróbmy szybkiego vana! I tak się stało. Troszkę poszperałem i wybrałem dla Was 5 szalonych busów, których nazwanie niecodziennymi jest jest co najmniej niestosowne.
Ford Transit Supervan
To chyba jeden z protoplastów tego typu koncepcji. Pierwszy Supervan bazujący na Transicie mk1 ujrzał światło dzienne w 1971 r. Jego budową zajęła się firma Terry Drury Racing of Rainham z Essex, a głównym celem tego przedsięwzięcia była promocja Forda. W tym czasie Ford mocno angażował się w motorsport i chociaż Supervan nie miał szans na starty w zawodach, to zwracał na siebie uwagę.
Supervan powstał na bazie specjalnej ramy, do której przykręcano nadwozie. Nie było żadnego projektu, żadnej dokumentacji. Silnik, skrzynia biegów i inne komponenty zostały po prostu ułożone na podłodze. Następnie ktoś obrysował je kredą, pociął trochę profili i pospawał „na oko”. W tak stworzonej ramie centralnie umieszczony silnik trochę utrudniał załadunek, ale chyba nie o to tutaj chodziło. 5-litrowe V8 wraz ze skrzynią biegów przeszczepiono bezpośrednio z Forda GT40. Przednie zawieszenie pochodziło Jaguara XJ6, a tylne – z Coopera F1. Wszystkie koła były niezależnie zawieszone, a felgi o średnicy i szerokości 15 cali nadawały mu fikuśnego, gokartowego wyglądu.
Supervan dysponował mocą 435 KM, co pozwalało ma osiągnięcie 60 mil/h w 7 sekund. Udało się go rozpędzić do 240 km/h i choć nie był to kres jego możliwości, dalszych prób zaniechano. Samochód lepiej wyglądał niż się prowadził. Przy niskich prędkościach był podsterowny, a ostre zakręty pokonywał z uniesionym przednim kołem. W sumie nie ma się co dziwić, gdyż przy tym projekcie nikt nie zaprzątał sobie głowy obliczeniami. Po roku intensywnego użytkowania Transit był mocno wyeksploatowany i nikt nie był zainteresowany jego remontem. Kosztowne części z GT40 zostały wymontowane, a reszta zezłomowana.
Porsche B32
Zaraz, przecież Porsche nie produkowało dostawczaków. Jednak kooperacja z VW zaowocowała bardzo ciekawym pojazdem. W dużym skrócie to VW Carat – najbogatsza wersja 3 generacji Transportera – z silnikiem Porsche. Byłoby to jednak nadużycie, bo samochód został znacznie bardziej zmodyfikowany. Otrzymał hamulce i zawieszenie z 944S. W stosunku do seryjnego T3 B32 jest niżej i sztywniej zawieszone. Auto otrzymało klimatyzację, zestaw wskaźników z prędkościomierzem wyskalowanym do 200km/h, kierownicę Porsche, 15-calowe felgi z 944. W tylnej części znalazły się dodatkowe wloty powietrza.
Silnik – 3,2-litrowy bokser z 911 rozwijał moc 231 KM co wg oficjalnych danych pozwoliło rozpędzić wóz do 187 km/h i setkę osiągnąć po niespełna 10 sekundach. Nie powala, prawda? Ale Porsche nie chcąc być posądzone o kłamstwo podało wartości przy pełnym obciążeniu. W rzeczywistości, z samym kierowcą auto bez problemu osiągało 220 km/h.
Nie jest jasne ile egzemplarzy zbudowano, różne źródła podają od 9 do 25 szt. Auto można było oficjalnie kupić za 147 000 marek niemieckich, co było dwukrotnością ceny zwykłej 911.
Ford Transit XJ200
Drugi Ford Transit w zestawieniu. Tym razem mk3 na długim podwoziu. Z zewnątrz wygląda jak zwykły, nieco zmęczony życiem dostawczak. No może koła z Jaguara i masywne, podwójne wydechy podnoszą pewne wątpliwości, że coś tu się nie zgadza.
I dokładnie tak jest. Pod maską znajduje się pusta przestrzeń. Silnik zamontowano centralnie, na pace. To podwójnie doładowane V6 o pojemności 3,5 l i mocy 640 KM. Dodajmy do tego zmodyfikowane zawieszenie i hamulce z Jaga XJ220 i mamy vana osiągającego setkę w ok. 5 s.
Historia tego wozu jest niezwykle ciekawa. Został wyprodukowany w 1989 r. jako zwykły, przedprodukcyjny Transit. Ponieważ nie mógł zostać zarejestrowany, trafił do Benettona – zespołu F1 – gdzie, jak na zwykłego vana przystało, woził części. Benetton współpracował wówczas z Tomem Walkinshawem i samochód ostatecznie skończył w jego firmie – TWR Engines. Na początku lat 90. XX w. TWR i Jaguar połączyli siły i pod nazwą Jaguarsport przystąpili do projektowania nowego supersamochodu – XJ220.
Na początku powstał silnik. Ponieważ nadwozie nie było gotowe, a motor wymagał testów, brytyjscy inżynierowie zaczęli myśleć co zrobić z tym fantem. I tak wpadli na Transita walającego się gdzieś po hali. Dodali 2 do 2 i tak właśnie powstał opisywany pojazd. Początkowo miał 540 KM i standardowe przednie zawieszenie. Po latach został odkupiony od TWR przez Don Law Racing – brytyjską firmę specjalizującą się w Jagach XJ220. Tam dostał robione na zamówienie przednie zawieszenie z w pełni regulowanymi wkładami Penske i tylne zawieszenie Ohlinsa. Zmodyfikowano także przednie piasty, aby dało się przeszczepić hamulce z XJ200, a silnik po modyfikacjach zyskał dodatkowe 100 KM. Busa udało się rozpędzić do 295 km/h.
Transit pojawił się na Goodwood Festival of Speed, a także w 2 odcinku 16 serii Top Gear. Brytyjska ekipa wyzwała do walki swoich australijskich kolegów i w wyścigu vanów wystawili właśnie Tranista. Wygrali.
Furgonetka listonosza Pata
Możecie mi nawrzucać, że to nie jest prawdziwy van. I pewnie będziecie mieli rację, bo poza kierowcą nie przewiezie niczego więcej. Nie ulega jednak wątpliwości, że to szalony projekt. Kto z Was nie oglądał listonosza Patricka „Pata” Cliftona przemierzającego okolice Zielonej Doliny (Greendale) w czerwonym vanie z logo Royal Mail? Jeśli jakimś cudem nie wiesz o kim mowa, to śpieszę z wyjaśnieniami. Żartuję, odsyłam to Wikipedii lub Youtuba, nie możecie mieć takich braków w wiedzy o kulturze.
Ale wracając to tematu, serial stał się tak popularny, że doczekał się mnóstwa gadżetów, zabawek i automatów na monety, do których można było sobie wsiąść i poczuć się jak Pat. Właśnie nadwozie z takiego automatu trzech młodych Brytyjczyków – Tom Armitage, David Taylor i Ben Rushforth – kupiło za 250 funtów na eBayu i przerobiło na najszybszego vana listonosza Pata na świecie. Karoserię posadzili na gokartowej ramie o rozstawie osi równym 39 cali (niecałe 100 cm), do której wsadzili 1-cylindrowy silnik motocyklowy o pojemności 500 cm3.
Pierwsze testy ujawniły prawdziwy potencjał maszyny – 1/4 mili przejechcała w 14,5 s. rozpędzając się do 96,51 mil/h (ponad 155 km/h). Po modyfikacjach i kolejnych testach udało się osiągnąć 12,5 s na 1/4 mili przy prędkości maksymalnej 102,49 mil/h (prawie 165 km/h). Co ważne, wynik ten udało się osiągnąć bez użycia zamontowanej instalacji wtrysku podtlenku azotu.
Patvan dzierży również rekord Guinnessa w kategorii najszybszego przejazdu automatem na monety. Podczas przejazdu pomiarowego osiągnął prędkość 101,36 mil/h (163,12 km/h) pokonując 1/4 mili w 12,01 s.
Renault Espace F1
W 1995 roku Renault świętowało 10-lecie produkcji swojego minivana – Espace. Co więcej Renault ciągle było mocnym graczem w F1, a sukcesy jakie odnosili z Williamsem we wcześniejszych latach ciągle działały na wyobraźnię przeciętnego kierowcy. Co zatem można zrobić, aby się trochę wypromować? Nic nowego, wsadźmy jakiś mocarny silnik do rodzinnego minivana.
Tak właśnie powstawło Espace F1. 3,5-litrowy, wolnossący silnik V10, pochodzący z bolidu FW15C i rozwijający ok. 800 KM został umieszczony w Espace. No nie dosłownie, bo ten samochód został zbudowany właściwie od podstaw. Część ramy z włókna węglowego pochodziła bezpośrednio z bolidy prowadzonego przez Alaina Prosta w 1993 r. Przeszczepiono całą tylną część, z silnikiem, skrzynią biegów zawieszeniem.
Na ramie umieszczono mocno zmodyfikowane, wzmocnione włóknem węglowym nadwozie Espace zwieńczone gigantycznym spoilerem. W środku znalazło się miejsce dla 4 osób, z czego 2 fotele w tylnym rzędzie rozdzielone są… silnikiem.
Ten rodzinny van waży 1300 kg i pomimo 2-krotnie wyżej wagi od FW15C rozpędza się od 0 do 100 km/h w 2,8 s, a prędkość maksymalna wynosi 312 km/h.
Słowo podsumowania
To zestawienie oczywiście nie wyczerpuje tematu. Z pewnością jest wiele mnóstwo podobnych projektów, więc potraktujecie tą listę jako mój subiektywny wybór. Jeśli Ci się podobało, zostaw komentarz, udostępnij na facbooku. Pomoże mi to w promocji bloga i tworzeniu kolejnych, ciekawych wpisów. Jeśli znasz inne ciekawe projekty – zostaw link w komentarzu!
3 komentarze
Bartek
Imponujące i bardzo ciekawe projekty. Fajnie, że ze zwykłych aut zrobiono coś nie zwykłego. Nie jednego cwaniaka by taki busik zaskoczył. Jak dla mnie ford robi najlepsze wrażenie. Świetny klasyczny wygląd i te koła. Coś pięknego
Bartek_Carstyle
200 km/h w tak dużym samochodzie musi być szalonym uczuciem, zazwyczaj lecimy tyle autostradą komfortową limuzyną a tu tak duża „buda” :D. Nie chcę sobie wyobrażać jak głośno jest w takim samochodzie, istnie kaskaderskie przeżycie.
RomanKedz
Ducato z silnikiem 3.0 jeździło powyżej 200km/h I wcale nie było głośne.
Miny kierowców limuzyn wyprzedzanych przez busa L3H3 bezcenne.