Motoksiążka #2: „CPN. Znak, identyfikacja, historia”.
Nie znam drugiego takie symbolu, który byłby tak powszechnie znany i jednoznacznie kojarzony. Choć logo CPN powstało w latach 60. ubiegłego wieku, to to dziś jest ikoną jednoznacznie kojarzoną z przemysłem naftowym w Polsce.
Nie wiem czy nazywać to książką, albumem czy publikacją. Rynek wydawniczy jest mi względnie obcy, więc będę ich używał zamiennie, wybaczcie moją ignorancję. Pod koniec ubiegłego roku nakładem wydawnictwa Karakter ukazała się książka, w której Patryk Hardziej przybliża kulisy powstania znaku firmowego Centrali Produktów Naftowych oraz historie ludzi za nim stojących.
Centrala Produktów Naftowych
CPN to marka kultowa. Tak jak na obuwie sportowe niektórzy mówią „adidasy”, tak kiedyś ce-pe-en był synonimem stacji benzynowej. Część starszego pokolenia do dzisiaj używa tej nazwy. Dlaczego tak się stało, że te trzy litery tak mocno wryły się w świadomość Polaków?
Bojar, Słowikowski, Solik – to oni są za odpowiedzialni za logo CPN
To właśnie ci ludzie stoją za wyglądem stacji i całego przedsiębiorstwa, jak kojarzymy z lat 90. ubiegłego wieku. Ale zanim do tego doszło, wyobraźcie sobie lata 60. Samochodów nie ma wiele, ale istnieją już stacje benzynowe. Za dystrybucję paliw odpowiada tylko jedno przedsiębiorstwo, państwowe. Nie ma konkurencji, króluje bylejakość i ogólny marazm. I nagle w tym abstrakcyjnym świecie pojawia się człowiek, który proponuje opracowanie kompleksowego systemu identyfikacji wizualnej na wzór amerykańskich korporacji.
Pomysł wydaje się absurdalny, jednak Ryszard Bojar trafia do decydentów państwowego przedsiębiorstwa i razem z Jerzym Słowikowskim i Stefanem Solikiem opracowują prosty, czytelny, przemyślany i przede wszystkim niezwykle kompleksowy system identyfikacji wizualnej, który na zawsze wpisał się w historię polskiego designu i świadomość kilku pokoleń Polaków. Stworzyli markę w czasach, kiedy marek się nie tworzyło. To właśnie dlatego, pomimo, że CPN-u nie ma od ponad 20 lat, ta nazwa ciągle rezonuje.
Pomarańczowa księga w niecodziennym formacie
Album wydany jest w poziomie, w twardej oprawie w firmowym kolorze Centrali. Rodzi to pewne problemy na półce, ale to tylko dodaje mu charakteru. Jest dwujęzyczny, polsko – angielski. Na początku Hardziej wprowadza nas w historię przemysłu naftowego, która ma swoje początki w Polsce, na ziemiach obecnego, jakże bliskiego mojemu sercu, powiatu krośnieńskiego. To właśnie tam, Ignacy Łukasiewicz dostał zlecenie na wydestylowanie… wódki. Z ropy naftowej. Co prawda sukcesu nie osiągnął, ale przez przypadek stworzył naftę świetlną. Nowy produkt szybko został wykorzystany do oświetlenia domów i ulic. Z biegiem lat nafta wyewoluowała do benzyny i w 1909 r. Polska była 3. krajem na świecie, pod względem wydobycia ropy naftowej. Po więcej szczegółów zapraszam do książki, nie będę zdradzał za wiele.
Buraczkowe logo CPN
Oprócz przystępnie i konkretnie przedstawionej historii ropy naftowej i Centrali Produktów Naftowych, znajdziecie tam dokładnie przedstawioną historię powstania słynnego logo. Ważny tu jest kontekst. Choćby kwestia braku jakichkolwiek norm przy mieszaniu produktów. Warto wspomnieć, że oranż sygnałowy, bazowy kolor całego systemu, miał inny odcień w każdym województwie. Właśnie przez wspomniany bałagan w kolorach i ogólnych braków wszystkiego. Dopiero lata 90-te i wprowadzenie systemu NCS przez Bojara unormowało ten stan rzeczy.
Album czyta się szybko, treści jest tam dokładnie tyle, ile potrzeba. Ponadto w tekst wplecione jest dużo zdjęć, dokładnie pokazujących, o czym pisze autor. Jeśli omawia powojenną identyfikację CPN, to na następnej stronie możesz ją zobaczyć. Pokazuje też pierwsze szkice logotypów, stacji benzynowych, malowania cystern i wiele innych, pokazujących kulisy pracy projektantów. Ponad połowę objętości zajmują przedruki oryginalnej księgi znaku. Właśnie ona odpowiada za format całego wydawnictwa. ponieważ oryginalnie powstała w orientacji poziomej.
Nie każdy musi ją mieć, ale warto.
„CPN. Znak, identyfikacja, historia” to pozycja skierowana raczej do designerów i projektantów, ale nawet dla takiego laika jak ja jest interesująca. Szczególnie, że dla wielu z nas logo CPN jednoznacznie kojarzy się z motoryzacją. Przeglądając strony albumu czuć zapach benzyny unoszący się w powietrzu, słuchać szum pracującego dystrybutora i klimat wprost ze stacji z pomarańczowym logotypem. To kawał motoryzacyjnej historii w Polsce, wyróżniający się na tle ówczesnej bylejakości i dorównujący zachodnim standardom projektowania. Warto mieć świadomość, że nie wszystko w PRL-u było złe i byli ludzie pokroju Bojara, którzy wychodzili przed szereg. Choćby z tego powodu warto kupić tę książkę i dumnie trzymać ją na półce.
Cena detaliczna wynosi 99 zł, ale wiele księgarni oferuje ją po niższych cenach, ok. 60 zł. Tutaj sprawdzicie gdzie jest najtaniej, gorąco polecam!
Na koniec mały smaczek – reklama telewizyjna CPN-u z lat 90.