Forza Horizon 4
Felieton

Chcę być znowu dzieckiem i grać w gry samochodowe

Moja córka kończy 11 tygodni. Ja czuje się trochę zmęczony, ale nie mogę się doczekać, aż razem będziemy haratać w jakąś Forzę albo Gran Turismo. Nie wiem, czy to jakaś nostalgia za minionymi czasami czy po prostu każdy czasem ma ochotę na chwilę zapomnienia przed ekranem (patrz Michał Szafrański ubijający przeciwników w Counter Strike’a). Od pewnego czasu mam nieodpartą ochotę pograć w gry samochodowe. Może jesienna aura za oknem tak na mnie wpływa. Plus przymusowy odwyk od garażu. 

To będzie taki wpis o grach, którymi się jaram. Całkowicie subiektywny wybór i zupełnie oderwany od realiów – nie śledzę tego co się dzieje na rynku gier komputerowych, owszem – docierają do mnie czasem jakieś przebitki z nowym Dircie albo oficjalnej grze WRC – ale nigdy nie mam czasu ani możliwości zagrać w nie choć chwilę. Co znajdzie się na liście takiego gamingowego ignoranta?

Głównie starocie.

Need For Speed: Porsche Unleashed

Ach, jaka to była fantastyczna gra! Nie było tam zbytniego realizmu jeśli chodzi o model jazdy czy zniszczeń. Ale dla takiego początkującego  retromaniaka jakim wówczas byłem przejście kariery i poznawanie kolejnych modeli Porsche to była naprawdę solidna dawka wiedzy. Co ciekawe, ta wiedza została. Jestem pewien, że gdybym przeczytał jakąś książkę o Porsche, to nie zapamiętał bym nawet połowy modeli i okresów produkcji. Narowista Carrera 2,7 RS była chyba moim ulubionym wozem. Grę przeszedłem 2 razy, a na studiach graliśmy po sieci popijając… a, nieważne. Szkoda, że ten pomysł współpracy z markami nie wypalił i nie powstało więcej takich tytułów.

Need For Speed: Porsche

Forza Horizon 4

Dziś po raz kolejny jakaś niewidzialna ręka za telewizora złapała mnie za fraki, każe wziąć chwilówkę i lecieć do sklepi po Xbox’a One. A potem natychmiast wsadzić płytę z Forzą Horizon 4 i rozkoszować się takimi widokami:

Forza Horizon 4

Forza Horizon 4

Forza Horizon 4

Forza Horizon 4

Dorosłość już dawno pozbawiła mnie czasu na granie. Ale ta lokacje wyglądają przepięknie! Zmieniająca się pogoda, pory roku, ponad 450 dostępnych samochodów (a będą dodatki). No sami powiedzcie, nie przejechali byście się takim malutkim, b-grupowym Peugeotem 205 T16 albo Mercedesem W201 190E 2,5 16V? Nie? Nie wierzę! To jest iście biblijne kuszenie i ja jestem na przegranej pozycji. 

Richard Burns Rally

To zupełnie przeciwny biegun. Deweloperzy postawili na realizm i przygotowali naprawdę dobry symulator, uważany za jeden z najlepszych nawet dzisiaj. Jest trudna. Naprawdę, czasem sfrustrowany chciałem rozwalić kierownicę i wszystko wokoło. Model jazdy nie wybacza błędów. Wjedziesz za szybko w zakręt, uderzysz w drzewo – i koniec jazdy. Ale z drugiej strony daje ogromną satysfakcję i pozwala (moim zdaniem) nauczyć się odruchów, które mogą się przydać w realnym świecie. Gra wydana w 2004. Niby młodsza niż NFS: Porsche, ale graficznie jakoś mniej mi się podoba.

Richard Burns Rally

 

Do stworzenia tego wpisu zainspirowała mnie Forza Horizon 4. Kiedy zobaczyłem te zrzuty ekranu, to nie mogłem sobie odmówić odrobiny wspomnień. Ale zanim powiecie: „Kuuuurła, kiedyś to było!”, porównajcie sobie grafikę Forzy i pozostałych tytułów. Teraz zastanówcie się jeszcze raz: czy faktycznie kiedyś było lepiej? 🙂

I na koniec, pozostając w nieco nostalgicznym nastroju – podzielcie się w komentarzu Waszymi ulubionymi tytułami, oczywiście z motoryzacją w roli głównej!

 

Jeden komentarz

  • jacek

    witaj. kiedyś było o tyle lepiej, że gry pozostawiały więcej miejsca dla wyobraźni. nie potrzebowaliśmy dokładnego odwzorowania każdego elementu karoserii, cieniowania i tym podobnych rzeczy. wystarczało parę pikseli, jakiś model jazdy (mniej lub bardziej udany – jak wspomniany „RBRally”) i heja 😉
    pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *