Codzienność,  Felieton,  Garaż

Nie sprzedam, będę robił. Czasem trzeba zrobić krok wstecz.

Transporter stał nie ruszony od 2 lat. Brakowało czasu, możliwości – czasem też chęci. Mogłem się oszukiwać, że to chwilowe, że zaraz coś się zmieni. Ale się nie zmieniło, koszty najmu garażu rosły i nie widać było perspektyw. Co robić?

Nie sprzedam, będę robił.

Za długo tak myślałem. To takie idealistyczne – ratuję klasyka przed zapomnieniem. Uczę się sztuki renowacji. To nie stracone pieniądze – to inwestycja. To tylko niektóre sposoby racjonalizacji. Dodaj do tego emocje i wspomnienia (jechałem tym samochodem do ślubu) i mamy mieszankę, która ciągnie w dół niczym ruchome piaski.

Zaczęło się niewinnie – chciałem tylko zmienić garaż, przeprowadzić się z całym warsztatem do większego, suchego i położonego bliżej domu miejsca. Znalazłem już nawet taki garaż i wszystko wyglądało świetnie – 60 m2, kanał, siła, sucho, wysoko, z dostępem do WC i alarmem za 1000 zł miesięcznie. Planowałem znaleźć kogoś, z kim mógłbym dzielić ten garaż i koszty. Podpisałem nawet umowę. I wtedy zacząłem przewozić rzeczy.

60 metrów kwadratowych nowego garażu za jedyne 1000 zł / miesiąc.

Halo? Potrzebuje lawety.

Pierwsza, jako największa, pojechała buda. Potem zacząłem wyjmować rzeczy z zalanej piwnicy i się zaczął horror. Zardzewiałe elementy zawieszenia, siedzenia pokryte grzybem, wszechogarniająca wilgoć. Rury chłodzenia pokryte szlamem.. Część rzeczy od razu poszła na śmietnik, ponieważ nie dało się ich uratować. Widziałem skalę zniszczeń i ilość pracy potrzebnej do zakończenia odbudowy auta. Setki godzin pracy. Godzin, których nie mam i nie będę miał w niedalekiej przyszłości.

Wtedy poczułem, że coś straciłem

Straciłem chęci i motywację. Poświęcając, nawet optymistycznie licząc, 12-15 h miesięcznie skończę remont za kilka lat. Ile w tym czasie wydam na wynajem garażu i dojazdy? Ile czasu stracę w garażu zamiast cieszyć się jazdą? Szacunkowy rachunek w głowie był tylko potwierdzeniem, że to ślepa uliczka. Wtedy zapadła decyzja, że trzeba się wycofać. Ciężko było ją podjąć, choć nosiłem się z takim zamiarem już wcześniej.

Sprzedam karoserię T3

Ogłoszenie wylądowało na facebooku i olx, ale nie było zbyt dużego zainteresowania. Mimo wszytko znalazł się zainteresowany kupiec. Resztę części przewiozłem do malutkiego garażu – magazynu i tam będą czekać na lepsze czasy. Teraz chcę się skupić na 2 rzeczach: zbudowaniu swojego własnego garażu – zaplecza i znalezieniu busa w dobrym stanie, żeby się nim po prostu jeździć.

Busa sprzedałem kilka dni temu i wciąż mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest ulga, a na przeciwnym biegunie poczucie straty. Jednocześnie wiem, że w końcu, po 2 latach, posuwam się do przodu, mimo, że robię krok wstecz. Przyznaję się do błędu, zostawiam to za sobą i idę dalej. Pisząc to coraz bardziej dociera do mnie, że zrobiłem dobrze.

Tym samym życzę Wam samych dobrych decyzji, ale bądźcie dla siebie wyrozumiali, jeśli popełnicie błędy – te popełnicie na pewno jeśli robicie więcej niż reszta społeczeństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *